Podczas jednej z wypraw z Gwardią Twierdzy Boyen pojechaliśmy do Grodkowa, gm. Wydminy, pow. giżycki zobaczyć figurę bez głowy. Figurę tą późną wiosną nie jest łatwo wypatrzeć z drogi. Stoi w gęstych krzakach bzu (lilaka) i żeby ją zobaczyć trzeba odbić 500m od drogi Giżycko – Wydminy (przez Siedliska i Sucholaski), więc raczej przypadkowy turysta nie ma większych szans żeby ja zobaczyć. A szkoda bo stoi za nią ciekawa historia rodu, rzeźbiarza i ogólna unikalność figur na ewangelickich terenach.
Wielka sztuka w mazurskich krzakach
Nasze początkowe skojarzenie – cmentarz – było bardzo bliskie prawdy. Figura skojarzyła nam sie ze starymi cmentarzami, gdzie nad grobem często można spotkać figurę Jezusa, Maryi czy anioła. Mankamentem tej teorii był prosty fakt – figury nie są często spotykane na cmentarzach ewangelickich.
Jednak na mapie Meßtischblatt z 1928r wydanej przez Reichsamt für Landesaufnahme widać doskonale piktogram cmentarza przy majątku Maxhof. Dzięki czytelnikom profilu na Facebook – Nielicencjonowany przewodnik po Mazurach szybko udało się namierzyć oryginał pomnika. To betonowa figura stylizowana na Chrystusie Bertela Thorvaldsena.
Chrystus z puszczy piskiej
Szukanie innych “Thorvaldsen-ów” na terenie Prus wschodnich pozwoliły znaleźć inną figurę stylizowaną na tej z Kopenhagi. Pomnik Jezusa Chrystusa koło wsi Gródź w pow. piskim jest mniejsza i w zdecydowanie lepszym stanie, chociaż 4 lipca 2002 roku około godziny 11.25 wielka wichura przeszła nad Mazurami. Z relacji miejscowego wiem, iż pomnik przewrócił się na wietrze, a jeden z okolicznych gospodarzy ustawił go na pierwotnym miejscu.
W tym przypadku nie było nieporozumień. Na pierwszy rzut oka widać, że to cmentarz.
Chrystus pomnikiem poległych?
Ostatnia znana mi figurą wzorowaną na Chrystusie Thorvaldsena na Mazurach to cenotaf przy kościele w Kiwitach.
Mogiła symboliczna Jozefa Lora z Klejdyt (Kerschdorf), poległego 14 lipca 1918 r. we Francji. Obiekt znajduje się na terenie przykościelnym, towarzyszą mu wtórne nasadzenia iglaków. Nie jest znana data wzniesienia pomnika.
Joanna Jakutowicz, Pomniki pierwszowojenne na terenie południowych Prus Wschodnich.
Kawałek historii Maxhof
Zagadkę Chrystusa bez głowy prawdopodobnie udało się rozwiązać Adamowi Rajkiewiczowi znanemu również jako Dzedzej, poniżej wyniki jego poszukiwań. Dotarł on do ciekawych dokumentów związanych z rodem Wienickich, w pewnym momencie właścicieli majątku Maxhof/Grodkowa.
Punktem wyjścia były kościelne księgi katolickie z Giżycka (FamilySearch.org). Faktycznie Winieccy byli katolikami i na szczęście zachował się zapis o zgonie Walentego (Walentin) Winieckiego.
Okazuje się, że jest tam określony jako emerytowany nauczyciel. Zmarł na niesprecyzowany nowotwór (Krebs) 7.04.1918 roku w wieku 78 lat. Pozostawił po sobie tylko pełnoletnie dzieci (więc był już wdowcem). Został pochowany na cmentarzu majątku (Gutsfriedhof) Maxhof. Poszedłem śladem jego nauczycielstwa i udało mi się znaleźć dwie informacje. W Amtsblatt der Königlichen Preußischen Regierung zu Bromberg z 1862 roku jest wzmianka o tym, że kandydat na urząd nauczycielski Walenty Winiecki został powołany na tymczasowego nauczyciela w Czesławicach w powiecie wągrowieckim.
Ten sam periodyk z 1868 roku informuje o awansie (zatwierdzeniu) prowizorycznego nauczyciela na takiego pełną gębą przy okazji dodając, że owa szkoła w Czesławicach była katolicka.
Okazało się, że w księgach z Giżycka są jeszcze zapisy o chrztach wnuków Walentego. 22 maja 1913 roku ochrzczono urodzonego 11 maja Bogdana Józefa (Josef) syna Kazimierza (Kasemir) Winieckiego i Bronisławy z domu Krantz.
W 1913 roku to Kazimierz Winiecki, a nie jego ojciec Walenty, był majątkarzem (Gutsbesitzer) i do niego należał Maxhof. Chrzestni Bogdana to Constantin Krantz z Czosnowa (Zosnau, tu:Zossnau) folwarku w parafii Konarzyce w powiecie chojnickim (Pomorze) i Maria Mączkowska z Białożewin w powiecie żnińskim (Żnin) w obecnym województwie kujawsko-pomorskim. Wnuczka Walentego Winieckiego, Halina Barbara urodziła się 9 lutego 1916 roku i została ochrzczona 5 marca. Jej chrzestnymi zostali Leo Cyliński właściciel majątku Faulbrück (dzisiejsze Mościsko w powiecie dzierżoniowskim) i Sophie Krantz z Inowrocławia (Hohensalza).
W Genetece namierzyłem zapis o ślubie Kazimierza Winieckiego z Bronisławą (drugie imię Franciszka) Krantz. Stało się to w Inowrocławiu 18 czerwca 1907 roku. Niestety jest to tylko indeks. Oryginał dokumentu nie jest zdigitalizowany i znajduje się w Archiwum Państwowym w Inowrocławiu.
Bronisława Franciszka: *04.10.1879 w Popielewie, †1930 w Inowrocławiu, oo 18.06.1907 w Żninie Kazimierza Winieckiego, *18.01.1875 w Morakowo, †1945 w Inowrocławiu; właściciel majątku Barcin-wieś;
https://akrantz.pl/historia.htm
Podane są tam dane żony Walentego Winieckiego, to Nepomucena Pinkowska. Niestety nie pomogło mi to by znaleźć jakieś informacje o niej.
O Walentym i figurze zazwyczaj spotyka się dywagacje. Jego też przedstawia się jako właściciela majątku. I pewnie był, do czasu. Jak wynika z tych dokumentów w 1913 był to już jego syn. Jeśli figura stanęła po kupieniu majątku, to Walenty. Był nauczycielem w szkole katolickiej, więc jego wiara i chęć jej okazywania mogła być większa niż przeciętnie. No ale to tylko przypuszczenia.
Cytat z dostępnych publicznie informacji o majątku (dworze) w Barcinie dokąd z Maxhofu przeprowadził się Kazimierz Winiecki: “W latach 20tych XX wieku dwór wraz z niewielkim folwarkiem kupił Kazimierz Winiecki. Jego przodkowie pochodzili z Pałuk, jednak ojciec posiadał majątek ziemski w Prusach Wschodnich, niedaleko Giżycka. Po przegranym przez stronę polską plebiscycie na Warmii i Mazurach (i chyba śmierci ojca) nie chcąc dalej pozostawać obywatelem niemieckim, Kazimierz pozbył się tamtejszej ziemi i zakupił barciński folwarczek. Musiał być dobrym gospodarzem i uczciwym człowiekiem, bo miejscowa społeczność obdarzyła go zaufaniem i powierzyła mu stanowisko wójta w Barcinie Wsi.”
Chrystus bez głowy z Grodkowa
W pewnym momencie Maxhof przejęła rodzina Winieckich, której nestor był nauczycielem w szkole katolickiej co pozwala podejrzewać jego dużą wiarę. Został pochowany na cmentarzu przy majątku, stąd piktogram cmentarza na starej mapie jest jak najbardziej zasadny. Prawdopodobnie (Walenty) jest jedyną osobą tam pochowaną. Jego syn (Kazimierz) na skutek przegranego plebiscytu wyemigrował do Barcina, gdzie finalnie został wójtem. Jest więcej niż jedna figura wzorowana Chrystusie Bertela Thorvaldsena, a słyszałem też o jednym grobie którego sam był autorem.
Sama figura jest w opłakanym stanie. Na dniach będę próbował skontaktować się z właścicielem pomnika. Bez jego zgody z zabytkiem ruchomym nie można zrobić nic, a może udało by się przekonać gminę Wydminy lub powiat Giżycki do dotacji na poczet renowacji tego pomnika? Jeżeli nie renowacji to może chociaż zabezpieczenia?